
Gosia Procházka
Dzielę się doświadczeniem z dwutygodniowej pielgrzymki do Composteli, kilkuletniej drogi
do zdrowia i wędrówki z Bogiem przez życie. Pomagam tym, którzy chcą w tę podróż
wyruszyć.
Mam wrażenie, że moje życie zaczęło się kilka pokoleń wcześniej. Pewnego dnia w latach 40. ubiegłego wieku, kiedy w małym wiejskim domku gdzieś w zachodniej Polsce otwarły się z hukiem drzwi i do spokojnego dotąd świata wtargnęło hitlerowskie komando. Zabrało mojego dziadzię, wywiozło daleko i nie pozwoliło nigdy wrócić do domu. Mój tata siedział wtedy na kolanach swojej niani i patrzył, jak znika jego poczucie bezpieczeństwa, jego obrońca, jego męski wzorzec.
Tak rodzi się trauma, która przenosi się z pokolenia na pokolenie. Jestem trzecim pokoleniem, które żyje z traumą, z chorobami, strachem, wstydem, poczuciem winy. Rozpoznanie traumy, jej zrozumienie, przyjęcie swoich korzeni, akceptacja własnej drogi, uzdrowienie – to wszystko trwało bardzo długo. I nie byłoby możliwe, gdyby nie głęboka wiara w Boga, którą zostałam obdarzona w absolutnie niezasłużony sposób. W 2017 r. skończyłam 45 lat. Od tego czasu potrafię zupełnie szczerze powiedzieć: Kocham swoje życie…
Dzielę się tym, co dla mnie najważniejsze:
Zaufaniem do Boga, który jest moim kochającym, opiekuńczym Tatą,
i do Jezusa – przyjaciela na śmierć i życie, który prowadzi mnie do Taty.
Poznaniem, że ciało i zdrowie są niezwykłymi Bożymi darami, o które mogę sama zadbać.
Świadomością, że trauma – to co trudne i bolesne – jest częścią życia, która ma sens.
A życie w całej jego barwności to najcenniejszy Boży dar.